cross-posted from: https://szmer.info/post/3050722

Piszę to, ponieważ mam dość usprawiedliwiania i ukrywania przemocy członkiń stowarzyszenia bez. Nie powinno być tak, że pozycja feministycznej moralistki daje autorytet także do usprawiedliwiania wszelkiej przemocy, swojej i osób ze swojego otoczenia. To co powiem prawdopodobnie ściągnie na mnie ataki osób pod wpływem stowarzyszenia Bez i Gabe Wilczyńskiej ale trzeba to powiedzieć. Przemoc nie jest niczyją prywatną sprawą. O takich sprawach trzeba mówić.

Zacznę od przemocy seksualnej, fizycznej i psychicznej, którą obserwowałem i której doświadczyłem ze strony mojej byłej partnerki i członkini stowarzyszenia Bez-Eweliny Zworowskiej. Przemocy, którą Ewelina dalej usprawiedliwia swoimi traumami robi to do dzisiaj.

W 2020 dałem się Ewelinie wciągnąć w poliamoryczny układ z nią i jej byłą partnerką. W styczniu 2021 byłem świadkiem jak Ewelina słysząc, że jej partnerka była zainteresowana inną osobą, rzuciła nią o szafę po czym zaczęła okładać ją pięściami po udach aż krzyknąłem żeby przestała.(Zał.1,2).

Ten związek był bardzo niezdrowy i przez chore podejście do seksualności, które w nim panowało w połączeniu z problemami psychicznymi zacierały się w nim podstawowe ludzkie granice, dlatego w połowie marca 2021 zerwałem z dziewczynami. Ewelina zdążyła się we mnie zakochać i bardzo źle znosiła moje odejście, znosiła je jako porzucenie, które udowadnia o niej najgorsze rzeczy. Zaczęła wtedy zachowywać się w niesamowicie autodestrukcyjny sposób, wtedy kiedy mieliśmy po 19 lat rzeczy z których się nie wychodzi a jeśli już to z bliznami na całe życie, jeśli robi się je z takich przyczyn. Teraz ten mechanizm jest dla mnie zupełnie zrozumiały, wtedy niejasno go sobie uświadamiałem. Ewelina nieświadomie, czy świadomie chciała zagrać na moim poczuciu odpowiedzialności powiedzieć “zobacz co się ze mną dzieje jak Ciebie nie ma”. Wiedziałem, że jeśli powiem jej żebyśmy do siebie wrócili to przestanie to robić, a myślałem wtedy że skoro pozwoliłem się jej w sobie zakochać, to jestem odpowiedzialny za jej stan, bałem się że będę winny jeśli doprowadzi do swojej śmierci lub doświadczy przemocy i cierpienia związanego z jej ówczesną autodestrukcją, dlatego dałem się zmanipulować. Z perspektywy czasu nie mam wątpliwości, że to była manipulacja.

Przez rok robiło się lepiej, ale potem kiedy w naszym związku pojawiła się zazdrość znów ze strony Eweliny pojawiła się przemoc.

W listopadzie 2022 roku Ewelina była chorobliwie zazdrosna o jedną z moich koleżanek, więc oddaliłem się od tej osoby. Mimo to ta osoba zadzwoniła nieproszona do domofonu naszego mieszkania, co doprowadziło do tego, że Ewelina groziła mi samobójstwem. Wróciłem w strachu o życie Eweliny biegiem do naszego mieszkania. Była zamknięta w łazience i nie odzywała się kiedy do niej przez drzwi mówiłem. Powiedziałem jej że nigdy się z tą osobą nie spotkam wyszła otarła łzy, nagle wszystko było okej. Ta manipulacja była już na pewno świadoma. Co więcej z tej samej zazdrości Ewelina inwigilowała systematycznie moje wiadomości.(Zał.3,4).

Ewelina jest niezwykle impulsywną osobą przez co zdarzyło się, że raz w nie poprzedzonym nawet żadną kłótnią napadzie złości rzuciła we mnie pękiem kluczy. To zdarzyło się 1.04.2023. Ewelina wróciła z uniwersytetu do domu, kiedy otworzyła drzwi dotknąłem lekko palcem jej czoła i powiedziałem prima aprilis. Ewelina warknęła ze złości i tupnęła nogą, przez co się odsunąłem bo widać było że wyraźnie się zezłościła. Wtedy rzuciła we mnie kluczami celując w twarz. Na szczęście zdążyłem się uchylić i klucze przeleciały na prawo od mojej twarzy. Przez kilka minut byłem w szoku i zastanawiałem się co zrobić. Powiedziałem sobię wtedy że powinienem był po prostu uważać bo Ewa ma problemy ze złością i po prostu przeszliśmy nad tym do porządku dziennego.

Na początku maja 2023 zerwaliśmy, jednak chorobliwa zazdrość Eweliny trwała nawet po tym. W połowie maja 2023 roku podczas rozmowy w naszym mieszkaniu Ewelina oznajmiła mi, że miała zamiar spalić beret, który dostałem od osoby co do której żywiła zazdrość, ale się powstrzymała. Powiedziałem jej, że nie miałem w planach relacji z tą osobą, na co Ewelina odpowiedziała wtedy, że to dobrze bo jeśli by tak było to pewnie naprawdę by ten beret spaliła.(Zał.5).

Relacja z Eweliną była wyznaczona przez strach o to, że Ewelina może się skrzywdzić i poprzez to także skrzywdzić mnie. Jednak to co Ewelina zrobiła mi po zerwaniu, to prawdopodobnie najgorsza rzecz, jakiej doświadczyłem ze strony drugiego człowieka.

Ewelina miesiąc po zerwaniu postanowiła publicznie w moim środowisku zmanipulować faktami z naszej relacji w 2020 roku, aby przedstawić mnie jako osobę przemocową. Niestety jej się udało, bo jak zazwyczaj w takich wypadkach bywa nie miałem możliwości w żaden sposób na to odpowiedzieć.

Ewelina wykorzystała stan w jakim byłem aby “pożegnać się z seksem” ze mną. Chociaż, uważałem seks po zerwaniu za niezdrowy, to byłem po tym upokorzeniu umieszczony w sytuacji, w której paradoksalnie Ewelina, czyli osoba, która teoretycznie powinna być najbardziej mi przeciwna ze względu na rzeczy, które o mnie mówiła, stała się moim jedynym źródłem emocjonalnego wsparcia, w najcięższej sytuacji w moim życiu. Dlaczego jedynym? bo wszyscy ludzie o których myślałam, że są moimi przyjaciółmi a usłyszeli pomówienia się ode mnie odwrócili, a wsparcie emocjonalne od innych w tej sprawie wymagałoby mówienie o sobie upokarzających rzeczy.

Myślałem, że Ewelina mogła mi jakoś pomóc, zarówno emocjonalnie jak i pozwalając mi na wypowiedzenie się przed ludźmi we własnej sprawie i świetnie o tym wiedziała, kiedy się “żegnaliśmy” z seksem. Pytałem Ewelinę, czy nie zechciałaby wysłać na grupę na której mnie pomawiano mojej wypowiedzi, odmówiła, ale powiedziała, że mogę założyć grupę i ją tam zaprosić, a ona może mnie wesprze. Myślałem, że będę miał wtedy więcej szans na wyjaśnienie, bo jej obecność sprawiałaby że to co mówie byłoby w ogóle wysłuchane. Założono że mam zaburzoną osobowość i tyle i nie chciano mnie słuchać. Bez jej przychylności nic by się nie naprawiło. Zostałem wepchnięty w sytuację w której wszystkie toksyczne wątki związku znów wychodziły na wierzch. Zarówno Ewelina jak i ja wiedzieliśmy że ta relacja to dla mnie próba poradzenia sobię że wstydem, poczuciem winy w które mnie wpychała i poczuciem, że wszystko czego chciałem w życiu jest już niemożliwe. Wiedziała że z mojej strony zgadzam się na seks tylko przez krytyczną sytuacje w jakiej byłem. Wiedziała bo co chwila wyrzucałem jej, że wciąż obnaża naszą relację. Na tym oczyszczeniu zależało mi szczególnie dlatego, że największą wartością w moim życiu wówczas była działalność w kole naukowym i w młodych IP i obie wisiały na włosku. Ważyły się moje losy.

Nasza pozwiązkowa relacja zaczęła się od tego, że mimo moich jasnych deklaracji, że mam samobójcze intencje, wcisnęła mi leki, po czym sama zaczęła rozmowę o moim samobójstwie. Podczas tej konwersacji zadzwoniła na pogotowie, a po moim pobycie na izbie przyjęć pojawiła się w mieszkaniu, przedstawiając się jako ratowniczka, chcąc ze mną uprawiać seks — to jedna z sytuacji.(Zał.6,7).

Z jednej strony byłem przez Ewelinę określany jako obrzydliwy, chory, zboczony z drugiej mówiła mi, że odwrotne rzeczy się dzieją, kiedy w tamtym okresie “żegnamy się”. Uważam to za manipulacje w kontekście tego, że zostałem wpędzony w poczucie upokorzenia, wstyd i poczucie winy przez tę samą osobę, która dzięki tym przyczynom mogła spełnić swoje cele; to następne sytuacje.(Zał.8,9,10,11).

Cały czas wisiała nade mną groźba, że jeśli nie będę robił, tego, czego Ewelina sobie życzy, to tylko bardziej mnie oczerni i to właśnie poczułem w sytuacji z 3.07.2023 (screen to rozmow o tym co się działo dzień po). Sytuacji w której Ewelina zaszantażowała mnie, żebym uprawiał z nią seks.(Zał.12).

Przyszedłem do Eweliny, żeby spędzić z nią czas i wziąć prysznic, było gorąca, ja byłem w okolicy, spędzałem jeszcze w tamtych dniach po wyprowadzce sporo czasu w tym mieszkaniu bo pomagałem Ewie w załatwianiu spraw z landlordami. Chwilę po tym jak wszedłem rozmawialiśmy o tym, że to niezdrowe że jeszcze uprawiamy seks, Ewelina się ze mną zgodziła. Wykąpałem się i przebrałem. Potem leżeliśmy na łóżku i bardzo chciała mi powiedzieć imię chłopaka z którym się umawiała, a potem przeszło na to, że znów pytałem beznadziejnie, dlaczego rozdrapywała i nadal przed wszystkimi rozdrapuje przeszłość, skoro w tym związku robiła masę przemocowych rzeczy, dlaczego otwierała te wszystkie rany, pytałem, czy byłby jakiś sposób, żeby o tym już nie mówiła. Ewelina złożyła mi propozycję, mówiąc dwuznacznie, że “na pewno nie będziemy o niczym mówić jeśli będziemy uprawiali seks”-w kontekście tej rozmowy to brzmiało jak groźba; z tego powodu, kiedy chciałem odmówić, wiedziałem, że jeśli to zrobię to mogę się spotkać z takimi konsekwencjami, że tylko więcej będzie o mnie rozpowiadać więcej, a z drugiej strony, że jeśli się zgodzę może się polepszy. Powiedziałem jej że okej, tylko niech przejmie inicjatywe. Pamiętam jedynie, że zachowywałem się tak, żeby robić jak najmniej, a pod koniec czułem odrętwienie, leżałem na plecach i przechodziło mi wtedy przez myśl, że chcę ją z siebie zrzucić, że nie chcę żeby moje ciało czuło to co teraz czuje, ale wiedziałem że nie mogę, czułem jak opuszczają mnie siły, a potem poczułem się kompletnie bezsilny jakby coś przykuło mnie do łóżka. Po wszystkim leżałem na łóżku nieruchomy czując jakby coś z tyłu głowy przybijało mnie do niego, czułem ogromną psychiczną blokadę, która nie pozwalała mi się nie poruszać, patrzyłem się tępo w sufit a czasami oczy chowały mi się pod górne powieki i zamykały, a moje ciało przechodził chłód. Po głowie błąkała mi się myśl, że tak właśnie czuję się człowiek kiedy umiera. Kiedy Ewa mówiła do mnie nie potrafiłem odpowiedzieć, coś mnie blokowało, ona mówiła, żebym nie udawał. Potem kiedy zacząłem mówić przychodziło mi to z trudem. Musiałem się na tym w pełni skupić i wkładać w to dużo energii. tak samo sprawa wyglądała z poruszaniem się. Czułem się odrealniony i ociężały. Potem zdołałem jakoś się znowu wykąpać i wyjść. Ten stał trwał w zmniejszającym się wciąż nasileniu do czasu kiedy wróciłem do siebie i położyłem się spać, a nawet po bardzo długim śnie czułem jakby stało się coś nierzeczywistego, nie rozumiałem kompletnie tego stanu. Nie rozumiałem tego wtedy, teraz rozumiem, że to był paraliż mentalny.

Co więcej Ewelina aktywnie odcinała mnie od innych źródeł wsparcia okłamując ostatnią z osób ze środowiska, która nadal ze mną rozmawiała mimo pomówienia i od której mogłem otrzymać jakieś wsparcie, że nazwałem ją “puszczalską dziwką”, tym głębiej umieszczając mnie w tym stanie. Wpędzając mnie w stan, w którym byłem osamotniony potrzebujący tym bardziej rozwiązania sytuacji choćby poprzez pomoc Eweliny i przez to wszystko bardziej podatny na wykorzystanie, bardziej od niej zależny.(Zał.13,14).

Ewelina jest osobą, która czasem kiedy rzeczy nie układają się po jej myśli ucieka się do przemocy i używa seksu po to żeby czuć że ma kontrolę. Zaraz po zerwaniu kiedy odmawiałem Ewelinie, zamiast rezygnować próbowała mnie rozpaczliwie przekonywać, że ma plan w którym najpierw uprawiamy seks i śpimy razem, potem tylko razem zasypiamy i tak dalej. Niektóre z tych rzeczy da się zrozumieć i wyjasnić rozpaczą, poczuciem porzucenia, zależności, ale one niczego nie usprawiedliwiają. Przemoc to przemoc nie ważne czy osoba, która ją wyrządza była kiedyś skrzywdzona czy nie, czy jest zrozpaczona czy nie.

I teraz przechodzę do Gabe, bo Ewelina nie jest jedyną osobą ze stowarzyszenia Bez, która jest przemocowczynią, co więcej to jak działa ideologia Bzu jak myśli i działa Gabe sprawia że taką przemoc jest z braku lepszego słowa “enabled”. Gabe stosowała przemoc seksualną wobec swojej byłej dziewczyny i do części przynajmniej się przyznała.(Zał.15,16,17,18,19).

https://twitter.com/bimbolilithog/status/1300335214082785280

To nie jest jedyna przemocowa rzecz którą Gabe robiła, a powiedziałbym że jej przemoc jest systematyczna, tak samo jak stowarzyszenia bez i niektórych jego członkiń. Wiele razy słyszałem od Gabe że życzy komuś żeby się zabił zaćpał i jest po prostu moberką, zastrasza i poniża ludzi. Opisanie całej przemocy Gabe podczas jej działalności politycznej wymagałoby pewnie książki. Gabe używa swojego autorytetu moralistki, żeby ideologicznie usprawiedliwiać każdą przemoc którą stosuje, wobec konkretnych osób i dyskretniej bardziej miękko wobec osób trans i innych mniejszości.

Gabe i niektóre inne bziary z faktu istnienia systematycznej patriarchalnej przemocy wysnuwa wniosek że za wszelką przemoc, którą wyrządzają kobiety, a w szczególności one winę ponosi właśnie patriarchat i nie muszą brać za nią odpowiedzialności. To że niektóre formy przemocy są niezdrową czy zdrową w chorych warunkach strategią obronną na patriarchat może wyjaśniać zjawisko, ale ludzie! jak ma usprawiedliwiać przemoc w sensie etycznym? Bziary uważają że mają przyzwolenie, mandat na przemoc zarówno w sferze prywatnej jak i politycznej, że wszelka ich przemoc nie jest aktywna a jedynie reaktywna i jest czymś naturalnym i nieuchronnym jak prawo fizyki. To musi się skończyć. Im szersze wpływy przemocowczyń z bzu tym normalniejsza staje się taka przemoc.