- cross-posted to:
- [email protected]
- cross-posted to:
- [email protected]
Przez Żyrardów przeszedł ksenofobiczny patrol obywatelski. Jego uczestnicy poszli pod hostel pracowniczy zamieszkiwany przez imigrantów i zaatakowali ich. Według relacji przedsiębiorcy zatrudniającego cudzoziemców, kilku z nich zostało pobitych. W sobotę 21 września po południu grupa kilkudziesięciu osób zebrała się, żeby przejść przez miasto, zamanifestować na swój sposób rozumianą ochronę polskości i pilnować bezpieczeństwa. Organizatorzy to nieformalna grupa zwołująca się w serwisach społecznościowych na tzw. patrole obywatelskie. W ostatni weekend zapowiadano je w różnych miejscach w kraju. Zachęcając do patrolu w Żyrardowie, organizatorzy napisali: “to co Polskie jak wiadomo w dzisiejszych czasach jest cenzurowane, a Polak nie jest gospodarzem we własnym kraju”. W praktyce - jak się okazało - chcieli zastraszać imigrantów.
Ich zgromadzenie nie zostało wcześniej zgłoszone do władz miasta. - Otrzymaliśmy zgłoszenie, że w mieście zebrała się duża grupa. Pojechaliśmy na miejsce w celach prewencyjnych - mówi nam rzeczniczka prasowa żyrardowskiej komendy Patrycja Sochacka.
Patrol szturmuje hostel imigrantów. “Używali pięści, rzucali krzesłami” Późnym wieczorem, patrol miał się podzielić na mniejsze grupy. Jedna z nich podeszła pod hostel pracowniczy przy alei Partyzantów, gdzie mieszkają imigranci zatrudnieni w pobliskich firmach.
Hostel mieści się w kamienicy, to centrum Żyrardowa. Na filmie, który nagrali imigranci widać grupę kilkunastu mężczyzn - uczestników patrolu obywatelskiego - rzucających przedmiotami i próbujących dostać się do budynku.
O ataku opowiada nam prezes, który zatrudnia imigrantów mieszkających w tym hostelu. Prosi o zachowanie anonimowości. - Mężczyźni weszli na klatkę schodową i pobili kilku imigrantów, a następnie uciekli. Nie mieli ze sobą żadnej broni, używali pięści i rzucali znalezionymi krzesłami. Atak był na tle narodowościowym - opowiada mężczyzna.
W hostelu mieszkają Ukraińcy, Azerowie i Gruzini. Nikt z nich nie zadzwonił jednak na policję po ataku. - Ci ludzie się boją. Wielu z nich nie ma zaufania do tego, że polskie państwo im pomoże w sytuacji, kiedy są atakowani przez obywateli. W poniedziałek, dzień po ataku, część osób z hostelu nie wyszła ze strachu do pracy. Żeby zapewnić im bezpieczeństwo, musieliśmy przygotować dla nich specjalny transport busami - mówi przedsiębiorca.
W poniedziałek firma wysłała policji list z informacją o tym, co się stało. Nie złożyła jednak oficjalnego, zawiadomienia. - Zbieramy obecnie informacje na temat tego zgromadzenia i analizujemy nagrania pod kątem złamania prawa. Wiemy też, jaka osoba odpowiada za jego organizację - mówi rzeczniczka żyrardowskiej policji.
Ciekawe ilu z tych obrońców białe rasy uczciwie pracuje i płaci podatki (a może nawet nie ma kryminalnej przeszłości), w końcu imigranci zarobkowi pracują i dorzucają się do budżetu państwa.