Tak, na studiach.
Tak, na studiach.
Oh, zazdro. Dobrze mi się słuchało tego człowieka swego czasu.
Mam za sobą być może zbliżone doświadczenie: pisałam magisterkę już bliżej czterdziestki, nie lubię i mam trudność z pisaniem, no i… było ciężko.
Co mi pomogło:
-mind mapy
-nie wiem, może to oczywiste, ale apka do bibliografii (korzystałam z JabRef) i ogólnie porządek w papierach
-to może być bardzo specyficzne dla mnie, ale: jak miałam trudność, żeby ruszyć z kolejnym fragmentem, to pisanie na papierze i dopiero potem wklepywanie do kompa (plus: mniej rozpraszaczy ;))
-bez lania wody, przyzwoitą polszczyzną, z konsekwentnym formatowaniem tekstu. Każda osoba w komisji wyraziła na swój sposób coś pomiędzy ulgą a stwierdzeniem, że dobrze im się moją pracę czytało. To po części specyfika uczelni, poprzeczka tam dosyć nisko, ale szanowanie osoby czytającej to zawsze plus :)
-wizyta u psychiatry po antydepresanty oraz papier, żeby odsunąć termin złożenia pracy. Obie te rzeczy bardzo mi pomogły
-just in case, bo mi to mocno podniosło stres na ostatnim etapie: pisałam na oprogramowaniu linuksowym, a pracę trzeba było złożyć w formacie wordowskim. W rezultacie masa rzeczy mi się rozjechała, musiałam na szybko naprawiać, było stresująco, a mogło nie być.
Za to na impostora nie mam żadnego pomysłu. Anywho, współczuję. Trzymaj się!
Dzięki, Kolektywie. W sumie wyszło, że szmer był moim gateway drug do fedi, za co macie moją wdzięczność. Dobra robota :)
Blokować.
Teraz nie wiem, wtedy to były wykłady z filozofii współczesnej. To był dla mnie trudny kawałek filozofii do czytania; szczególnie sposobu wyrażania się francuskich filozofów nie byłam w stanie przyswoić, a przefiltrowany i poukładany przez jego (Herera) głowę jakoś dawał radę i układał w sensowną całość.